środa, 2 października 2013

21 rozdział

 Po kolejnym przebudzeniu się wszystko pamiętałem już dokładnie. Obok mnie nikogo już nie było i poczułem się dziwnie samotny. Chciałem się jak najszybciej stąd wydostać i móc być przy mojej Emily.  nie mogłem uwierzyć  że ona to zrobiła. Może nie chciała doprowadzić się do takiego stanu ale tak się stało. Nie wiem co bym bez niej zrobił. Zanim zacząłem się z nią spotykać codziennie chodziłem na imprezy albo ktoś przychodziło mnie i ciągle piliśmy. Wszystko było takie szare i nudne. Codziennie to samo.  Przed tym projektem jeszcze się nienawidziliśmy, a teraz czuję że ta dziewczyna mnie  sobie rozkochuje. Zawsze frustrowało mnie to że była dla mnie nieosiągalna. Czuła do mnie nienawiść a ja nie wiedziałem dlaczego więc żeby nie wyjść na idiotę też jej nienawidziłem. Proste. Potem dowiedziałem się od kogoś o tym co powiedziałem o Niej wtedy na imprezie. Nie pamiętałem nic z tej nocy. Ale wracając do rzeczywistości.  [potrzebowałem jej teraz przy sobie, a świadomość że mógłbym jej już nigdy nie zobaczyć  doprowadzała mnie do szaleństwa. Chwila słabości . chyba każdy chociaż raz taką przeżył. To uczucie gdy nagle czujesz się przygnębiony.  Bez żadnego ostrzeżenia. To się po prostu dzieje. Czujesz się pusty i bez nadziejny. Czujesz się zmęczony. Tak jakbyś już nigdy miał nie ruszyć na przód. Wtedy zaczynasz nad tym wszystkim myśleć. I w tym momencie zdajesz sobie sprawę jak dużo rzeczy jest nie tak. I niektórzy nie potrafią sobie z tym poradzić, dlatego sięgają po żyletkę. I wtedy albo po kilku cięciach ból przechodzi albo robisz to coraz mocniej i głębiej i czujesz narastającą frustrację bo ból nie chce minąć. I wtedy przetniesz za głęboko i wszystko dzieję się już szybko i twoje życie zależy od lekarzy. Z moich rozmyślań zostałem wyrwany przez pielęgniarkę która wtargnęła do pokoju.
-dzień dobry. Jak się pan czuje?
-lepiej- odpowiedziałem krótko
-podano panu  środki uspakajające więc może się pan czuć trochę osępiały . teraz może pan odwiedzić swoją dziewczynę. – gdy to powiedziała od razu poderwałem się z miejsca i spojrzałem na nią wyczekująco. Podeszła do wózka po czym podeszła z nim do mnie i wskazała ręką żebym usiadł.
-pańską dziewczyną zajmuję się obecnie psycholog. Jej stan psychiczny nie jest zadowalający ale jestem pewna że dzięki panu to się zmieni. gdy tylko usłyszała że może pan się z nią spotkać  uśmiechnęła się pierwszy raz odkąd tu jest. Teraz siedzi i z niecierpliwością na pana czeka.- teraz czekałem już tylko na moment w którym ją ujrzę. Przechodziliśmy kolejno przez jakieś korytarze, aż w końcu dotarliśmy do pokoju Emsy. Wziąłem głęboki oddech i dałem znam pielęgniarce że może mnie wprowadzić. Gdy tylko zostałem wprowadzony do pokoju,  wszystkie oczy zwróciły się ku mnie. Były tam 3 dziewczyny. Pewnie też przechodziły przez to co Emily. jednak cała moja uwaga skupiona była na blondynce siedzącej na parapecie. Pomimo spuchniętych oczu i braku makijażu wyglądała cudownie.  Automatycznie chciałem wstać i podbiec do niej i złapać ją w swoje ramiona, ale pielęgniarka mnie powstrzymała. Zmroziłem ją wzrokiem, a ona pośpiesznie podprowadziła mnie do okna.
-zabiorę teraz dziewczyny na spotkanie z panem Cornerem. Emily dla ciebie zrobię dzisiaj wyjątek. -  pielęgniarka mrugnęła do niej. Zdałem sobie sprawę że nie jest znacznie starsza od nas. Ma może z 22 lata. Dlatego mówi do Emsy po imieniu.
-tylko nie rozrabiajcie za bardzo.- dodała zanim wyszła z Sali. Teraz mój wzrok przeniósł Się na najpiękniejszą kobietę na ziemi. Wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Jej były pełne bólu, lecz iskierki szczęścia, które pojawiły się gdy zeskoczyła z parapetu podchodząc do mnie rozświetliły jej twarz. Uśmiechnąłem się i gdy stanęła przede mną pociągnąłem ją lekko za rękę, aby usiadła mi na kolanach. Przez chwilę jeszcze wpatrywaliśmy się w siebie dopóki moje usta nie przywarły do jej. Dogadywaliśmy się bez słów za pomocą pocałunku. Był on przepełniony desperackim pragnieniem trzymania drugiej osoby jak najbliżej, ale też utęsknieniem i radością związaną ze spotkaniem.  W Włożyliśmy w ten pocałunek wszystkie swoje uczucia i dlatego był on  taki namiętny i niezwykły. Niechętnie się od siebie oderwaliśmy i z uśmiechami na twarzach wpatrywaliśmy się w siebie. Słychać było tylko nasze ciężkie oddechy. Oparłem swoje czoło o jej i siedzieliśmy tak dopóki Emily się nie odezwała.
-Justin…- wyszeptała zachrypniętym głosem na który moje serce zaczęło łomotać jeszcze szybciej.
-Emily …- nie wiedziałem co powiedzieć. Żadne słowa nie były w stanie wyrazić tego co teraz czułem.
-boże…- dolna warga zaczęła jej drżeć i bałem się że zaraz się rozpłacze.
-shhh. Już wszystko dobrze. Jestem tu i nigdzie nie zamierzam odchodzić. –przycisnąłem ją do siebie a ona wtuliła się we mnie. Zaciągałem się jej zapachem a ona wtuliła swoją twarz w zagłębienie mojej szyi. Zostaliśmy w takiej pozycji  kilka minut bojąc się że gdy tylko się od siebie oderwiemy ktoś znowu nas rozdzieli.
-teraz będzie tylko lepiej. Obiecuję.- szepnąłem i pocałowałem ją w czoło.

~~Emily~~


-mam nadzieję…- odpowiedziałam cicho po czym  podniosłam się powoli z jego kolan i pomogłam mu wstać z wózka i przenieść się na moje łóżko. Położyłam się na nim i wskazałam Justinowi żeby położył się obok. Powoli, tak żeby go nie bolało zrobił to a ja od razu się w niego wtuliłam.
-tęskniłam za tobą…tak mocno…  już myślałam że nigdy się nie obudzisz i… i że zostanę z tym wszystkim sama. i po prostu  przeżyłam chwilę słabości. Nie chciałam wyrządzić takich szkód. Sobie jak i innym. Tak cię przepraszam Justin, ale myślałam że już cię straciłam. Obiecuję już nigdy więcej nie zrobię nic takiego.
-shhh, przecież jestem tu. Nie wracajmy do tego. Teraz będzie tylko lepiej. Cieszmy się chwilą i nie rozpamiętujmy przeszłości.- odpowiedział i  mocniej mnie do siebie przytulił. leżeliśmy w ciszy. Dopóki Justin się nie odezwał
-Emily?
-hmmm?
- a co ty na to jakbyśmy po wyjściu ze szpitala gdzieś wyjechali na jakiś czas? Uciekli od problemów i przestali się martwić ? moglibyśmy udawać że jedziesz do jakiejś kliniki. Hmmm?
-z chęcią bym się stąd wyrwała ale to nie przejdzie. Ktoś się w końcu zorientuje.
- przynajmniej spróbujmy. Proszę cię, pomyśl o tym. Jeślibyśmy to dobrze zorganizowali  nikt by się nie zorientował. Ja bym porozmawiał z kim trzeba i może by się udało.  Niby taki spontaniczny pomysł a coraz bardziej mi się zaczyna podobać. Byśmy spędzali ze sobą całe dnie, byśmy mogli robić co nam się podoba i wszyscy zostawili by nas w spokoju. – uśmiech zaczął pojawiać się na jego twarzy.  Wyglądał na coraz bardziej zadowolonego i podnieconego swoim pomysłem.
-mmm całe dnie razem… będziemy mogli robić co nam się podoba… brzmi kusząco- poruszyłam znacząco brwiami i spojrzałam na niego. Uśmiechał się. Podniosłam się żeby go pocałować. Złączyłam nasze usta w pocałunku . wyczułam jak Justin się uśmiechał. Jego język przejechał po mojej dolnej wardze językiem  prosząc o dostęp. z chęcią mu go dałam i jak tylko nasze języki się złączyły ktoś zapukał do drzwi a po chwili wtargnął do pokoju. Oderwaliśmy się od siebie i powstrzymywaliśmy się od parsknięcia śmiechem. Pielęgniarka stojąca w drzwiach odchrząknęła  niezręcznie i wpuściła pozostałe dziewczyny do pokoju. Następnie pomogła Justinowi przenieść się na wózek. Gdy wychodzili Justin odwrócił się jeszcze i powiedział żebym się zastanowiła i puścił mi oczko po czym opuścił salę.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------

jest pierwszy rozdział po przerwie <33
 teraz postaram się dodawać je regularnie czyli raz w tygodniu ;)
jeśli ktokolwiek zamierza jeszcze czytać to opowiadanie to niech zostawi komentarz... jakikolwiek żebym wiedziała czy pisać dalej... ;) 

sobota, 20 lipca 2013

20 rozdział

Po dwóch kolejnych dniach męczarni, wyszłam wreszcie z szpitala. Stan Justina cały czas był bez zmian. Siedziałam u niego 24/7 i na zmianę płakałam, mówiłam do niego i obwiniałam się za wszystko. mój stan fizyczny znacznie się poprawił, lecz nie mogłam za dużo chodzić już nie mówiąc o powrocie do szkoły. Zresztą i tak bym tam nie poszła, choćby mnie mieli tam zaciągać siłą. Gdy tylko wróciłam, wszystkim zebrało się na odwiedziny, ale nie chciałam z nikim rozmawiać i wyganiałam ich z pokoju.  Wpuściłam tylko Jade.
- musisz to zgłosić na policję!- krzyknęła, gdy powiedziałam jej co się naprawdę wydarzyło.
-zamknij się, nie chcę żeby rodzice wiedzieli o tym. Zabroniliby mi spotykania się z Justinem, a Sean tym bardzie nie odpuściłby nikomu- syknęłam na nią a ta zrobiła tylko wielkie oczy i pokręciła głową z niedowierzaniem.
-ale Justina tu teraz nie ma! Tym bardziej nawet jak się obudzi nie będziecie mogli być razem. Związek z nim jest dla ciebie naprawdę niebezpieczny!
-wyjdź stąd Jade.- słowa wydobyły się z moich ust niczym jad. Udawałam twardą a tak naprawdę po prostu nie chciałam żeby ktokolwiek widział mnie jak się rozpadam, a wiedziałam że zaraz nie wytrzymam i znowu wybuchnę płaczem.
-o boże Emsy przepraszam, nie chciałam…-
- owszem chciałaś, teraz stąd wyjdź- przerwałam jej.
powoli wstała i podeszła w stroną drzwi. Zanim wyszła dodała jeszcze ciche przepraszam. Nie wytrzymałam dłużej i znów wybuchłam płaczem. Wstałam i pobiegłam szybko do łazienki po czym szybko zamknęłam drzwi na klucz. Zsunęłam się po nich na ziemię i kontrolę nade mną przejęły emocje. Po chwili wstałam szybko i podbiegłam do jednej z szafek. Nie myślałam wtedy racjonalnie. Rzuciłam się w poszukiwaniu tej jednej rzeczy, która kiedyś służyła mi za ucieczkę od problemów. Gdy ją znalazłam z powrotem wróciłam na miejsce pod drzwi i przyłożyłam moją starą przyjaciółkę do nadgarstka. ,,Skoro nie mogę być z Justinem nie będę z nikim” takie myśli przelatywały przez moją głowę, gdy cięcia na mojej ręce stawały się coraz głębsze a krew wypływała z ran ciurkiem. Następnie po raz kolejny wszystko ucichło i nie czułam już nic po czym opadłam na podłogę i zamknęłam oczy.



~Justin~

gdy tylko się obudziłem, wszystko było strasznie niewyraźne a moje oczy na siłę chciały się zamknąć. Nie mogłem nawet z nimi walczyć. nie miałem dość siły. Nie pamiętałem gdzie jestem i co się stało, chociaż codziennie ktoś mi to tłumaczył. Zacząłem odzyskiwać słuch, i dotyk, lecz dalej nie mogłem wykonać żadnego najmniejszego ruchu. Usłyszałem jakieś pikanie, które było strasznie irytujące i rozsadzało moją głowę. Następnie poczułem że ktoś trzyma moją dłoń i pociera kciukami moje kostki. Próbowałem ścisnąć tą rękę, zwrócić jakoś na siebie uwagę, lecz nie udawało mi się to. Dopiero po kilku razach udało mi się to zrobić. Ten ktoś natychmiast się poderwał i szybko oddalił się ode mnie. Jakieś myśli zaczęły mi świtać. Pamiętałem jedynie dwa głosy, ale nie mogłem sobie przypomnieć czyje. Obydwa mówiły do mnie codziennie, lecz od dwóch dni jeden nie odzywał się wcale. Tak, wiem, to pogmatwane. Po chwili znów usłyszałem jakieś kroki i ktoś znowu ścisnął moją dłoń.
-Justin słyszysz mnie?- odezwał się głos który mówił do mnie codziennie. Kto to mógł być? Nie mogłem wydobyć z siebie żadnego dźwięku i wkurzałem się za każdym razem po nieudanej próbie.
-możesz ścisnąć moją dłoń?- zapytał głos ponownie. Tym razem udało mi się.
- teraz chłopak odzyskuje zmysły. Może się obudzić w każdej chwili. Trzeba jednak pamiętać, że jeśli to się już stanie, może minąć trochę czasu zanim wróci do dawnej formy. U pacjentów w śpiączce często dochodzi do chwilowych zaników pamięci. Całkowite odzyskanie sprawności wymaga czasu.
-czy to oznacza że Justin nie będzie pamiętał niczego… ani nikogo?
-to jedna z możliwości. Częściej jednak zaniki pamięci są wybiórcze. Pacjent pamięta pewne rzeczy, ale nie przypomina sobie innych. Zwykle to mija, lecz w niektórych przypadkach zostaje tak na zawsze. Na tym etapie nic nie można jeszcze powiedzieć. Trzeba czekać. – oznajmił ktoś a ja nic z tego nie rozumiałem. Byłem zdezorientowany jak jeszcze nigdy. Ktoś  przeszedł na drugą stronę łóżka.
-Justin.- ktoś zawołał- to ja, mama. – analizowałem myśli i próbowałem przekręcić głowę w stronę z której dochodził głos. Gdy to zrobiłem, ktoś znowu przeszedł na drugą stronę i zawołał tak samo jak wtedy. Moje mięśnie stopniowo zaczęły się rozluźniać i łatwiej było mi się ruszać. Ktoś przechodził tak jeszcze kilka razy, po czym wreszcie usiadł a ja znów odpłynąłem.

kolejna pobudka była już i wiele przyjemniejsza, ponieważ rozumiałem już gdzie jestem i że jednym głosem była pielęgniarka. Wszyscy mi to zawzięcie tłumaczyli gdy tylko się poruszyłem między krótkimi przerwami między snem. Teraz obudziłem się na dobre. Powoli zacząłem otwierać oczy i tym razem wszystko było już ostrzejsze i nic się nie rozmazywało. Powoli obróciłem głowę w jedną i w drugą stronę i mój wzrok spoczął na jakiejś kobiecie śpiącej na krześle. Skądś pamiętałem jej twarz ale nie potrafiłem rozpoznać kto to jest. Nie chciałem nikogo budzić więc przymknąłem oczy i czekałem aż się obudzi. Po kilkunastu minutach ciszy, ktoś zapukał do drzwi i nie doczekawszy się odpowiedzi wszedł do środka. Kobieta obok mnie na dźwięk trzaskających drzwi poderwała się na równe nogi.
-dzień dobry, jestem mamą Emily. Przepraszam że panią obudziłam.- po głosie rozpoznałem że to również kobieta.
-um, dzień dobry... nie chcę być niegrzeczna ale, o jakiej Emily pani mówi?
-o dziewczynie Justina.- te słowa we mnie uderzyły. Wszystko mi się przypomniało. Natychmiast się poderwałem.
-o mój boże! Emily, co z nią? Mieliśmy wypadek i…
-Justin. – odezwała się kobieta która przyszła.- Justin uspokój się!
-jest… było z nią wszystko w porządku, ale teraz…- głos jej się załamał a moje serce zamarło.
- co teraz?- wyszeptałem cicho.
- na początku było z nią wszystko dobrze, dopóki nie dowiedziała się że jesteś w śpiączce.
- chwila chwila chwila, ja byłem w śpiączce? Ile czasu?
- 9 dni.- odezwała się cicho kobieta której nie znałem.
- tak w ogóle to kim pani jest? – zapytałem trochę podniesionym tonem. To wszystko coraz bardziej mnie denerwowało. Chciałem tylko wiedzieć czy z Emsy wszystko w porządku.
- nie poznajesz mnie? Naprawdę?- odpowiedziała a w jej oczach pojawiły się łzy.
-nie, chyba nie.
- jestem twoją matką, Justin.- zamurowało mnie. Gapiłem na nią jak jakiś idiota i wszystko sobie przypominałem.
- wyrzuciliście mnie. Nie chcieliście mnie. Teraz to ja was nie chcę. Wyjdź stąd- powiedziałem surowo a ,,moja mama” spojrzała się na mnie z bólem w oczach po czym wyszła cicho zamykając za sobą drzwi.
-Justin dlaczego to zrobiłeś? – mama Emily zajęła teraz krzesło które przed chwilą zrobiło się wolne.
- oni mnie nie chcieli. Wyrzucili mnie z domu tak samo. Nie mam żadnych wyrzutów sumienia że postąpiłem tak a nie inaczej. Oni też ich nie mieli.
- ale to jednak twoja matka.
-taaaa, która odwiedziła mnie po kilku latrach i to dlatego że wylądowałem w szpitalu. nie rozmawiajmy już o tym proszę. Niech mi pani powie co z Emily
-ona… było z nią wszystko w porządku… no prawie. Dopóki nie dowiedziała się że jesteś w śpiączce. Przychodziła tu do ciebie codziennie… kilka dni po powrocie do domu zupełnie się załamała i pod wpływem impulsu… ona… o mój boże- siedziałem jak otępiały i czekałem aż mama Emily skończy mówić.- ona wzięła żyletkę i zaczęła się kaleczyć. Straciła bardzo dużo krwi i znowu trafiła do szpitala. Z nikim nie chcę rozmawiać i powiedziała że odezwie się dopiero  jak ty się obudzisz i będzie wiedziała że wszystko z tobą w porządku. Nikt nie potrafi do niej dotrzeć Justin. Ona naprawdę Cię kocha.- gdy to usłyszałem od razu zrobiło mi się ciepło na sercu, lecz zaraz potem dotarła do mnie całą smutna prawda. Kobieta mojego życia chciała popełnić samobójstwo. Przeze mnie. Myślałem że wpadnę w furię.
- to wszystko przeze mnie!!! – krzyczałem w kółko dopóki nie poczułem mocnych zawrotów głowy i nie usłyszałem coraz szybszego pikania urządzeń do których byłem podłączony…
---------------------------------------------
więc jest kolejny rozdział
J nie będę teraz pisać co mi się w nim podobało a co nie tylko zaczekam na wasze opinie J więc mam nadzieję że mnie nie zawiedziecie i powiecie mi co byście zmienili albo co wam się naprawdę podoba bo piszę to dla was a nie dla siebie a chcę żebyście WY byli zadowoleni. Za każdy komentarz naprawdę OGROMNIE dziękuję <333 kocham was <333
 PS. JEŚLI KTOŚ CHCE BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH ROZDZIAŁACH TO NIECH NAPISZĘ W KOMENTARZU SWOJĄ NAZWĘ Z TT  LUB JAKIŚ INNY NAMIAR <3 

środa, 17 lipca 2013

mam pomysł :)

nie będę się rozpisywała więc od razu przejdę do rzeczy... chodzi o to że pomyślałam że w przerwach między rozdziałami mogłabym pisać krótkie imaginy  o JB i 1D <3 oczywiście wszystkich informowanych dalej bym powiadamiała o każdym nowym imaginie. no więc jak? chcielibyście coś takiego? <333 + DODAŁAM ZAKŁADKĘ Z KRÓTKIMI IMAGIFAMI TAM NA GÓRZE ^ :3

wtorek, 16 lipca 2013

19 Rozdział

Obudziłam się w całkiem białym pokoju. Byłam w szpitalu, lecz nie potrafiłam sobie przypomnieć dlaczego. Gdy tylko otworzyłam oczy, ktoś kto siedział obok mnie poderwał się z krzesła i wybiegł z pokoju. Po chwili przyszło do mnie kilku lekarzy. Gdy byłam już w pełni świadoma, poznałam że osoba która przy mnie była to mama. Gdy lekarze sobie poszli natychmiast znalazłam się w jej objęciach.
-ałć… Mamo, boli – skrzywiłam się gdy poczułam okropny ból w okolicach brzucha.
-przepraszam, po prostu cieszę się że wreszcie się obudziłaś.
-właściwie dlaczego tutaj jestem?- za cholerę nie mogłam sobie przypomnieć dlaczego tu wylądowałam.
-um, miałaś  wypadek samochodowy.- odezwała się po chwili, a we mnie uderzyła fala wspomnień. Wygłupy, samochód, mój krzyk, odłamki szkła, Justin manewrujący samochodem… Justin!
-mamo gdzie jest Justin!?- podniosłam się szybko do pozycji siedzącej, tak gwałtownie że zakręciło mi się w głowę,  więc ponownie opadłam na poduszki.
-porozmawiamy o tym później teraz musisz odpoczywać.
-jak ja mam odpoczywać jak nie wiem co się z nim dzieje? Powiedz mi...
- on… znajduję się w trochę gorszym stanie.- odpowiedziała powoli, czekając na moją reakcję.
-muszę go zobaczyć
- nie możesz. Lekarze powiedzieli że nie możesz się na razie podnosić z łóżka.
-w trochę gorszym stanie- analizowałam na głos te słowa.- to znaczy że w jakim?
-cały czas jest w śpiączce. Podczas wypadku doznał wstrząsu mózgu oraz krwotoku wewnętrznego, więc nie wiadomo kiedy się obudzi i czy w ogóle…- przerwałam jej gestem ręki. Nie mogłam tak nawet myśleć. Do tej pory Justin był moją ochroną i tylko przy nim czułam się w pełni szczęśliwa i bezpieczna. Bez niego nic już nie byłoby takie same. O czym ty myślisz!- skarciłam się w myślach i zorientowałam się że wpatruję się ślepo w jeden punkt.
-muszę go zobaczyć, po prostu muszę- odparłam w końcu czując zbierające się łzy.
-dobrze, spytam się lekarzy czy możesz.  Ale najpierw powiedz mi dlaczego nie powiedziałaś nam o Justinie.
-porozmawiajmy o tym później mamo. Proszę cię, ja musze go zobaczyć- powiedziałam błagalnym tonem będąc na skraju wytrzymałości.
-dobrze pójdę po lekarzy. Poczekaj tutaj. – po kilku minutach dłużących się w nieskończoność przyszła z powrotem  mama z lekarzem który prowadził wózek.
- nie może pani na razie poruszać się o własnych siłach, ponieważ nie wytrzymałaby pani bólu i mogłaby pani się jeszcze bardziej uszkodzić .  dlatego mamy tu wózek. Proszę powoli podnieść się do pozycji siedzącej. – zrobiłam jak mi kazano i czekałam na dalsze polecenia. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę że moje ręce pokryte są siniakami i nacięciami, a na brzuchu poczułam rozciągające się szwy. Na razie nie pytałam o nic i powstrzymywałam krzyk który chciał ze mnie wylecieć przez ból i po chwili znalazłam się w moim ,,zajebistym” nowym pojeździe.  Po  drodze moja mama rozmawiała z lekarzem, lecz nie słuchałam ich pragnąc tylko móc zobaczyć ukochanego i przytulić go. Skierowaliśmy się do pokoju na końcu korytarza, po drugiej stronie budynku. Gdy podeszliśmy pod drzwi wstrzymałam przez chwilę oddech i dopiero po chwili sięgnęłam do klamki i lekko pchnęłam drzwi. W pokoju były 4 łóżka, a na nich pacjenci którzy również byli w śpiączce. Łzy pojawiły się  w moich oczach kiedy nie poznałam na którym leży Justin. Spojrzałam pytająco na doktora a on wskazał mi  łóżko na końcu pokoju. Szybko znalazłam się obok niego i gdy ujrzałam twarz chłopaka automatycznie przytuliłam się do niego, a łzy wydostały się z moich oczu i zaczęły moczyć pościel którą Justin był  przykryty.
-zostawimy cię samą na parę minut- powiedział lekarz. Kiwnęłam potakująco głową i z powrotem odwróciłam się do chłopaka. Łzy ciągle ciekły mi po policzkach, lecz musiałam wziąć się w garść.
-słyszysz mnie, Justin?- szepnęłam, nie wiedząc, co właściwie powinnam powiedzieć.- to ja, Emily.
-tęsknię za tobą, bardzo. Proszę cię bądź silny i walcz. Nie poradzę sobie bez ciebie. – przyglądałam się twarzy chłopaka mając nadzieję że ujrzę jakąś reakcję, lecz nie było żadnej. Chwilę później pojawił się z powrotem lekarz z moją mamą a za w drzwiach stał mój ojczym .
-czy on nas słyszy?- spytałam lekarza, który badał stan Justina.
-trudno powiedzieć. Mieliśmy pacjentów którzy byli świadomi wszystkiego co się wokół nich działo, ale i takich, którzy nie pamiętali kompletnie niczego. Nawet lekarze nie są w stanie powiedzieć co rejestruje mózg w śpiączce. Zawsze jednak warto mówić do pacjenta.
-będę przychodziła do ciebie codziennie- powiedziałam pochylając się tak żeby moje usta dotykały ust Justina. Złożyłam  na nich krótki pocałunek i odwróciłam się by wyjechać z Sali. Gdy wracałam do swojej Sali rodzice podążali za mną. Nikt się nie odezwał dopóki nie syknęłam z bólu podczas przechodzenia z wózka na łóżko.
-wszystko w porządku?
-tak, jest okej – mruknęłam cicho i nakryłam się kołdrą i odwróciłam Się do rodziców tyłem.
-mamy już sobie iść?- szepnęła cicho moja mama. Gdy nic nie odpowiedziałam westchnęła i po chwili już jej u mnie nie było. Wiem że źle się zachowałam, ale musiałam zostać sama. leżałam tak a to co działo się w mojej głowie było nie do opisania. Teraz nienawidziłam Seana bardziej niż kiedykolwiek, ponieważ byłam pewna że to on za tym wszystkim stał. wszystko się we mnie gotowało i gdy już myślałam że wybuchnę zapadłam w głęboki sen
                                                                        ~
na początek taki krótki rozdział, bo muszę teraz wszystko od nowa ogarnąć :3 mam nadzieję że przez moją nieobecność nie zniechęciliście się do tego opowiadania i dalej będziecie je czytać ;)
dziękuję za te wszystkie komentarze <3 są one moją motywacją i czym jest ich więcej tym szybciej chce mi się pisać by was uszczęśliwiać :3 to niby tylko kilka słów a znaczą naprawdę dużo. dlatego jeśli przeczytasz ten rozdział proszę zostaw komentarz ze swoją opinią lub napisz jedno słowo żebym wiedziała czy ktokolwiek to jeszcze czyta <3
JEŚLI CHCE KTOŚ BYĆ INFORMOWANY  O NOWYCH ROZDZIAŁACH TO NIECH ZOSTAWI W KOMENTARZU SWOJĄ NAZWĘ Z TT <3 

niedziela, 14 lipca 2013

wracam do pisania :D

tak na początek to CZEŚĆ! :D
wiem, że dwano się nie odzywałam i nic nie dodawałam. po zakońćzeniu roku odrazu wyjechałam i wróciłam  dopiero dzisiaj. oczywiście teraz odrazu wracam do pisania!!! :D rozdziały będą się pojawiały co sobotę i czasami w środę ( tak jak było kiedyś :3 ) jeszcze raz przepraszam że tak długo nie było nic  nowego ale tak wyszło ;)
+JEŚLI KTOŚ CHCIAŁBY ZROBIĆ DLA MNIE JAKIŚ NAGŁÓWEK PASUJĄCY DO TEGO OPOWIADANIA TO NIECH NAPISZE DO MNIE NA TT I SIĘ JAKOŚ DOGADAMY <33 byłabym bardzo wdzięczna za ten nagłówek :333 kolejny rozdział pojawi się w niedzielę wieczorem jak skończę go pisać <33
JEŚLI TO CZYTASZ TO BŁAGAM CIĘ ZOSTAW KOMENTARZ...CHCĘ WIEDZIEĆ CZY KTOKOLWIEK TO PRZECZYTA...

poniedziałek, 10 czerwca 2013

notka

przepraszam że rozdziału nie było przez tak długi czas ale mam karę na komputer i masę popraw więc muszę  się teraz naprawę dużo uczyć. i przez to do wakacji muszę zawiesić bloga bo po prostu nie wyrabiam z tym wszystkim. mogłabym na ten czas znaleźć kogoś żeby pisał za mnie rozdziały przez te 2 tygodnie, ale nie wiem czy ktokolwiek by chciał...
jeśli tak to niech napisze do mnie na ask'u ( http://ask.fm/OlaStyles181 ) i się jakoś umówimy ;)
jeszcze raz przepraszam że wcześniej tego nie napisałam ale tak jak mówię nie miałam internetu.
KOCHAM WAS <333
I obiecuję że jak w wakacje będę miała masę czasu wolnego to postaram się rozdziały dodawać codziennie lub co drugi dzień jak kiedyś <3 

niedziela, 2 czerwca 2013

18 rozdział



gdy się obudziłam przykryta byłam kocem, a ramię Justina mocno mnie przytrzymywało. Chłopak leżał za mną ale wcale nie spał. Po prostu mi się przyglądał. Wstałam do pozycji siedzącej i lekko się przeciągnęłam. Chłopak uśmiechnął się, przyciągnął mnie do siebie i delikatnie pocałował w czoło.
-jesteś taka słodka- uśmiechnął się kiedy zabijałam go wzrokiem.- dobra, dobra jesteś taka seksowna… tak lepiej.- zaśmiał się .
-o wiele – odparłam i cmoknęłam go w policzek.
-Kocham Cię – spojrzeliśmy sobie prosto w oczy i w jego nie dostrzegłam nic nieszczerego.
-Też Cie Kocham Justin- odpowiedziałam i już po chwili nasze usta złączyły się w namiętnym lecz delikatnym pocałunku. Był to krótki pocałunek lecz przepełniony czułością. Gdy nasze usta się rozłączyły wtuliłam się w jego tors i w ciszy cieszyliśmy się swoim wzajemnym dotykiem.
- co będziemy robić do końca dnia? – zapytałam po chwili.
-no wiesz… możemy robić dużo rzeczy- odpowiedział powoli i szybkim ruchem obrócił nas tak że leżał na mnie.  Nie odpowiedziałam tylko wpiłam się w jego usta. uśmiechnął się przez pocałunek i oddał go z taką zachłannością że moje motylki w brzuchu dały o sobie znać o wiele bardziej niż zazwyczaj. Po chwili Justin przeniósł swoje pocałunki na moją szyję. W pokoju temperatura momentalnie wzrosła, gdy z moich ust wydobył się cichy jęk. Jego ręce umiejscowione były po dwóch stronach mojej głowy i podtrzymywały jego ciężar gdy jego usta błądziły po mojej szyi.  Justin
zostawiał teraz mokre pocałunki wzdłuż linii mojej szczęki, kiedy przeniosłam swoje palce w jego włosy. Gardłowe jęknięcie wydobyło się z moich ust kiedy chłopak zassał mój czuły punkt, zaraz pod linią szczęki. Jego dotyk doprowadzał mnie do szaleństwa. Za każdym razem gdy  składał takie pocałunki na mojej szyi, pragnęłam mu się oddać i nie myślałam o niczym innym. Przeniosłam swoje ręce na jego kark i przycisnęłam go do siebie. Westchnął gardłowo kiedy jego krocze otarło się o moje udo. Po chwili oderwał się ode mnie i zaczął rozpinać swoją koszulę która już po chwili wylądowała na ziemi. Jak za każdym razem zagapiłam się na jego tors i oderwałam od niego wzrok gdy usłyszałam cichy chichot chłopaka. Justin ponownie znalazł się nade mną i lekko pociągnął moją bluzkę w górę, która po chwili dołączyła do jego koszuli, leżącej na podłodze. Skrzywił się na widok moich siniaków widocznych na moim brzuchu. Odepchnęłam od siebie wszystkie myśli związane z tym dupkiem który mi to zrobił i w tej chwili pragnęłam tylko poczuć go w sobie. Moje ręce powędrowały w górę i zaczęły odpinać pasek chłopaka, który w odpowiedzi na ten gest uśmiechnął się i pomógł mi zdjąć jego dżinsy. Poczułam nagły przypływ podniecenia gdy Justin został w samych bokserkach i pochylał się by pozbyć się również moich spodni. Z łatwością odpiął mój guzik i już po chwili moje  spodnie również zostały ze mnie zdjęte. Na widok mojego prawie całkiem odkrytego ciała Justin uśmiechnął się i przygryzł swoją dolną wargę. Nachylił się nade mną i zostawił na moich ustach słodki pocałunek po czym przeniósł swoje pocałunki na mój brzuch. Jęknęłam głośno kiedy Justin prawą ręką przejechał po mojej kobiecości. Zaśmiał się cicho lecz po chwili ponowił swój ruch,  lecz z większą siłą. Pod wpływem jego dotyku wygięłam plecy w łuk. Po chwili spojrzał mi prosto w oczy, szukając pozwolenia. Pokiwałam twierdząco głową, czując coraz większe podniecenie. Justin powoli zsunął moje majtki w dół i zdjął je z moich nóg po czym gdzieś je odrzucił. W jego oczach czaiło się pożądanie.
-jesteś pewna?- odezwał się cicho patrząc mi głęboko w oczy.
-bardziej pewna niż kiedykolwiek-  Justin ostatni raz cmoknął mnie w usta po czym  powoli, jadąc w dół po moim brzuchu i zostawiając tam pocałunki dotarł do moich stref intymnych.
Spięłam się lekko, lecz zaraz znowu się rozluźniłam i postanowiłam zaufać Justinowi

-Wszystko w porządku? - szepnął, upewniając  się, że nie działa zbyt szybko.
Pokiwałam głową, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa.
Nie odrywając od mnie wzroku, przesunął dłoń dalej, czując jaka jestem już mokra. Położył kciuk na mojej łechtaczce i zaczął nim kręcić, przygotowując mnie na to, co miało się stać chwilę później.
-J-Justin... - wymruczałam
Musnął moje usta.
-Może trochę zaboleć.
-Okej.- odpowiedziałam cicho i czekałam na jego reakcję.
Całując mnie w usta, powoli wszedł we mnie  jednym palcem.
 po raz kolejny wygięłam  plecy w łuk, a moje jęki wypełniły salon.
Ostrożnie zaczął ruszać we mnie  palcem, chcąc, żebym  przyzwyczaiła się do tego uczucia.
wypchnęłam biodra, pokazując, że chce więcej jego dotyku  i właśnie to Justin chciał mi dać. Przyśpieszył swoje ruchy,  i chwilę później dołożył jeszcze jeden palec. Zaczął nimi kręcić, dostarczając mi tym  dwa razy więcej przyjemności.
-O mój Boże... - jęknęłam. - Justin... - gwałtownie wciągnęłam  powietrze. Wiedziałam że byłam już blisko, bo moje mięśnie zaczęły się zaciskać wokół jego palców. Poruszał dłonią jeszcze szybciej, i po chwili, kiedy doszłam, zalała mnie fala przyjemności. Z trudnością łapałam powietrze kiedy Justin przesunął swoją twarz nad moje krocze. Moje nogi zacisnęły się, lecz gdy Jus zaczął błądzić palcami po moich udach, pod wpływem jego dotyku rozluźniłam się.  Chłopak rozsunął moje nogi po czym przycisnął swój język do mojej kobiecości. Jęknęłam głośno, gdy Justin zaczął lizać i ssać nie omijając żadnego miejsca. W ciągu tych kilkunastu minut poczułam się lepiej niż przez całe dotychczasowe przyjemności razem wzięte. Gdy Justin wylizał do końca moje soki, podniósł się i założył mi z powrotem bieliznę, po czym znalazł się nade mną i pocałował mnie tak że zapomniałam o całym otaczającym nas świecie. Jęknął cicho kiedy nasze języki się spotkały i zaczęły ze sobą walczyć. Zanim oderwaliśmy się od siebie Justin przygryzł lekko moją dolną wargę na co oboje się zaśmialiśmy. Nasze czoła stykały się i wpatrywaliśmy się sobie głęboko w oczy.
-Kocham Cię- odezwał się Jus zanim przywarł ustami do mojej odkrytej szyi.
-też Cię Kocham- odpowiedziałam cicho lekko go odsuwając.- ale należy ci się rewanż, prawda?
uśmiechnęłam się łobuzersko i odwróciłam nas tak że teraz ja leżałam na nim. Tym razem ja  Przywarłam ustami do jego szyi. Jęknął cicho kiedy zassałam lekko jego skórę. Po chwili jednak ożywił się i odsunął mnie lekko od siebie.
-innym razem mi się odwdzięczysz- mruknął mi do ucha po czym przygryzł lekko jego płatek. Nie zważając na jego słowa przycisnęłam swoje usta do jego, a moja ręka powędrowała w dół.
-Emily- wysapał, gdy przejechałam lekko ręką po jego kroczu na co jęknął mi usta. uśmiechnęłam się na jego reakcję. Wyglądał jeszcze seksownej niż zazwyczaj, gdy przymknął swoje oczy i odrzucił głowę w tył kiedy moja ręka wykonała szybszy ruch. Patrząc mu głęboko w oczy rozpięłam guziki i rozporek w jego spodniach i już po chwili dołączył one do reszty ubrań leżących na podłodze. Szybkim ruchem wsunęłam moją rękę za gumkę jego bokserek i przejechałam palcami po całej jego długości. Jego oddech gwałtownie przyspieszył.
-jesteś tego pewna?- wysapał szybko zanim zdążyłam go po raz kolejny dotknąć.
-tak- przyznałam hardo i moją ręką złapałam jego długość i zaczęłam ruszać nią w górę i w dół. Justin po raz kolejny odrzucił głowę w tył a z jego ust wydostawało się gardłowe jęknięcie. Wydawał się teraz taki niewinny i bezbronny. Moja ręka wykonywała teraz coraz szybsze ruchy, sprawiając tym samym coraz więcej przyjemności mojemu kochankowi. Gdy przejechałam palcem po jego końcówce Justin zachłysnął się gwałtownie powietrzem, a po chwili ciepło rozlało się w jego bokserach.  Gdy jego oddech trochę się uspokoił przyciągnął mnie do siebie i z całej siły oplótł mnie ramionami. Wtuliłam się w jego tors i palcami zaczęłam błądzić bo jego mięśniach brzucha.
-skarbie?-odezwał się po chwili
-hmmm?
-podobało ci się?- zapytał i mogłam wyczuć że uśmiecha się łobuzersko. Zarumieniłam się lekko i nie odpowiedziałam.
-kochanie, spójrz na mnie.- powoli podniosłam głowę i spojrzałam w jego piękne oczy. Tak jak przypuszczałam uśmiechał się łobuzersko.- wiesz… nie tylko na to mnie stać. Potrafiłbym dostarczyć ci milion razy więcej przyjemności- odparł i zaśmiał się gdy znowu odwróciłam głowę, czując gorąco wpływające na moje policzki.
-wiesz… myślę że ja też mogłabym sprawić ci więcej przyjemności- odezwałam się starając się przybrać taki ton głodu jaki on miał wcześniej i tym samym podnosząc głowę,  by spojrzeć na jego reakcję.
- wiem to kochanie. Coś czuję że niedługo obydwoje przekonamy się więcej o swoich zdolnościach w łóżku-  Po raz kolejny uśmiechnął się łobuzersko i puścił mi oczko.
Leżeliśmy tak wtuleni w siebie rozmawiając o wszystkim i o niczym. Przykryci byliśmy kocem a nasze rozgrzane ciała pozbawione ubrań stykały się. Rozmawialiśmy tak przez jakieś 2 godziny. Przez cały dzień nie pomyślałam ani razu o wszystkich nieprzyjemnościach, które na nas czekały. O godz. 14 postanowiliśmy się już zbierać, żeby nie wrócić zbyt późno i nie wzbudzać podejrzeń moich rodziców. Wygramoliliśmy się spod koca i szybko wsunęliśmy na siebie ubrania. Kilkanaście minut później szliśmy już lasem w stronę samochodu. Trzymaliśmy się za ręce i szliśmy jak najbliżej siebie ciesząc się wzajemną bliskością. Po kilku minutach drogi doszliśmy do samochodu. Usiedliśmy szybko na swoich miejscach i ruszyliśmy z powrotem do domu.
-zabierzesz mnie tu jeszcze kiedyś, prawda?
- kiedy tylko będziesz chciała- uśmiechnął się szeroko i prawą ręką chwycił moją dłoń. Jechaliśmy w milczeniu, analizując w głowie dzisiejsze wydarzenia. Wjechaliśmy już na autostradę więc dźwięki samochodów zagłuszały myśli. Włączyłam radio i po chwili zaczęłam śpiewać ,, Call Me Maybe” które akurat leciało w radiu. Justin dołączył do mnie i po chwili wygłupialiśmy się po całości. Zjechaliśmy z autostrady i skręcaliśmy właśnie w uliczkę, po której jeździli tylko mieszkańcy pobliskich domów. Wygłupialiśmy się cały czas kiedy wyjechaliśmy z zza zakrętu i zobaczyliśmy auto pędzące na oko ok. 100 km/h prosto na nas, które widocznie nie zamierzało zwolnić. Justin szybko puścił moją rękę i starał się jak najszybciej skręcić gdzieś w bok i ominąć ten samochód, lecz było już za późno. Potem pamiętam już tylko odłamki szkła kaleczące mi ręce i głuchą ciszę…
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
CZYTASZ=KOMENTUJESZ <3
w podziękowaniach za 3000 wyświetleń, tak jak obiecałam dodaję TAKIE sceny :P mam nadzieję że się spodoba i nie zjebałam tego rozdziału :3 jeśli przeczytałeś ten rozdział to dodaj komentarz, proszę ;) wystarczy zwykłe ,, czytam” to naprawdę niewiele :3 JEŚLI KTOŚ CHCE BYĆ INFORMOWANY O NOWYCH ROZDZIAŁACH TO NIECH ZOSTAWI KOMENTARZU SWOJEGO TWITTERA <3